Wiara ponad rozum

anna.berger

Rozmawiamy ze św. Bernardem z Clairvaux, opatem cysterskiego klasztoru w Clairvaux, wpływowym teologiem XII wieku

Jakie wydarzenia doprowadziły do podjęcia przez Ciebie decyzji o wstąpieniu do zakonu?

Kiedy miałem siedemnaście lat (czyli w roku 1107)  zmarła moja matka. Wtedy poprosiłem Maryję, aby mi ją zastąpiła. Od tego momentu nawiązałem z Nią bardzo bliski kontakt i myślę, że tak zaczęła się moja droga do życia zakonnego. „Per Mariam ad Iesum” – powtarzałem i wciąż powtarzam! To właśnie Najświętsza Matka prowadzi nas do Jezusa. Jej wkład w naszą drogę do nieba jest wprost nieoceniony. Została wyróżniona spośród wszystkich ludzi jako Matka Zbawiciela, a cierpienia, które przeżyła podczas męki swojego Syna sprawiają, że możemy uznać Maryję nawet za męczennicę, Sądzę, że to kim stałem się w moim życiu zawdzięczam przede wszystkim łasce Matki Bożej.

Jedna znana historia mówi o tym, że pewnego razu, kiedy jak zwykle pozdrowiłeś Maryję słowami „Ave Maria!” Ona odpowiedziała ci „Salve Bernarde!”. Czy naprawdę miało miejsce takie wydarzenie?

Zawsze uważałem, że kluczowe znaczenie w rozwoju duchowym każdego człowieka ma osobisty kontakt z Bogiem i świętymi poprzez kontemplację. Właśnie na nią położyłem największy nacisk gdy zreformowałem macierzystą regułę zakonną cystersów. Jeżeli więc chcecie przekonać się czy tak bezpośrednia komunikacja jest możliwa, musicie popracować właśnie nad OSOBISTĄ kontemplacją.

Urodziłeś się w rodzinie arystokratycznej. Dlaczego porzuciłeś wygody życia na zamku Fontaine¹?

Prawdziwe zbliżenie się do Boga jest zdecydowanie łatwiejsze w zaciszu klasztoru niż w utrudniającym trzeźwe myślenie bogactwie dworów. To samo dotyczy również teologii – jej uprawianie i podążenie właściwą ścieżką jest tam o wiele prostsze niż w zgiełku dyskusji na uniwersytetach.

Właśnie z tym był związany Twój spór z teologiem Piotrem Abelardem. W czym tkwiła przyczyna sporu?

Biedny Abelard, jak zresztą wielu innych, nie potrafił pogodzić się z ograniczeniami ludzkiego umysłu. Jako scholastyk usiłował podchodzić do istnienia Boga jedynie rozumowo, nie umiał oswoić się z myślą, że niektórych rzeczy nigdy nie pojmie, a nawet, co najgorsze (dla niego), że niektóre nigdy nie będą wyjaśnione. Pan jest bowiem nieprzenikniony i mierzenie się z jego tajemnicami jest dla choćby najmędrszego człowieka zadaniem ponad siły. Jeśli jednak powodowany nadmierną dociekliwością próbuje on się tego podjąć, to niebezpiecznie zbliża się do granicy pychy, ufności w to, że używając jedynie swojego intelektu może zgłębić największe prawdy, co najczęściej prowadzi do zniekształcenia obrazu Boga poprzez uznanie własnych wyobrażeń za rzeczywistość. Tymczasem teologia powinna jedynie zachęcać do jak najbliższego kontaktu z Panem, a główną drogą prowadzącą do pełnego zjednoczenia z Nim powinna być kontemplacja, przyjmowanie Słowa Bożego z wiarą i zaufanie osądowi Kościoła.

Jak zakończyła się Wasza dyskusja?

Niestety byłem zmuszony zakwestionować niektóre kontrowersyjne doktryny Abelarda i poprosiłem o interwencję papieża Innocentego II. On nałożył na Piotra kary, które ten z pokorą przyjął, uznając swoje błędy. Pojednaliśmy się całkowicie dzięki pośrednictwu naszego wspólnego przyjaciela – opata z Cluny Piotra Czcigodnego.

Zostałeś nazwany „Doktorem Miodopłynnym”. Z jakiego powodu nadano ci taki tytuł?

Dzięki mojemu wybitnemu talentowi oratorskiemu, który podobno posiadałem. Muszę przyznać, że rzeczywiście wywierałem duży wpływ na swoich słuchaczy. Namówiłem moich pięciu braci oraz jeszcze trzydziestu przyjaciół i sąsiadów do wstąpienia wraz ze mną do klasztoru cystersów w Cîteaux. Już trzy lata później (w wieku 25 lat) zostałem opatem zakonu w Clairvaux. Myślę, że moje mowy przyczyniły się też do szybkiego rozkwitu klasztoru i powstania wielu nowych domów zakonnych.

Nie zdobyłeś żadnego wysokiego stanowiska kościelnego. Czy uważasz, że w swoim życiu dokonałeś wszystkiego, na co było cię stać?

Jeżeli chodzi o stanowiska – było to coś, czego najmniej pragnąłem. Stworzyłem tak wiele pism i wygłosiłem tak wiele mów, że mogę odpowiedzieć na twoje pytanie twierdząco. Zmarłem w 1153 roku, w wieku 63 lat w swoim klasztorze. Mam nadzieję, że mój żywot pozwoli wam utwierdzić się w wierze i uświadomi jak ważny jest osobisty, głęboki kontakt z Bogiem.


¹ budowla położona koło Dijon, w regionie Burgundia; wschodnia Francja

10 miesięcy temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *