Elf z prezentami mija się nocą z niosącym pastorał świętym Mikołajem - biskupem z Miry

Święta Bożego Narodzenia a komercjalizm

Magdalena Kotecka

Wigilia z Jezuskiem i św. Mikołajem

Jak co roku w listopadzie witryny sklepowe i alejki w centrach handlowych przechodzą magiczną transformację. Pojawia się dużo choinek, bałwanków i brodatych grubasków, odzianych w zimowy strój o kolorach czerwono-białych. Wszędzie widać też zapakowane w barwny papier podarunki obwiązane błyszczącymi wstążeczkami. Szukamy pomysłów na gwiazdkowy prezent. Widząc to, aż chce się pomyśleć: „Idą Święta”. A ile z tych Świąt zostało pod tą całą handlową otoczką?

Co tak naprawdę świętujemy?

Jak olbrzymia transformacja zaszła w naszym sposobie myślenia o Świętach Bożego Narodzenia widać najlepiej po naszym sposobie myślenia o tym wydarzeniu. Dla większości społeczeństwa Boże Narodzenie tak naprawdę jest już tożsame z Wigilią Bożego Narodzenia. Dlatego mówimy, że spotykamy się przy „świątecznym” stole, a nie „wigilijnym”, dlatego myślimy o tym po ile będzie karp w dyskoncie spożywczym, w co ubrać choinkę, co kupić na prezent.

Jak nie wiadomo o co chodzi…

Żyjemy w takim a nie innym systemie gospodarczym i musimy być świadomi, że podstawową rolą, jaką mamy spełnić, z ekonomicznego punktu widzenia, jest bycie kupującym. I wszystko, co się nam serwuje w okresie od listopada do Wigilii Bożego Narodzenia ma za zadanie zmusić nas do wydania pieniędzy, niczego innego. Producentów nie obchodzi nasze życie rodzinne czy duchowe, niezależnie od tego, jak bardzo będą to głosić. Więc kiedy widzimy te wszystkie bałwanki, choinki i prezenty, to nie pozwólmy, by myśli o świętach zastąpiły te o Świętach.

Historia o świętym, co bożkiem się stał

Jeśli spytać dzieci, kto przychodzi do nich w Boże Narodzenie, to nie odpowiedzą „Pan Jezus”, tylko „Święty Mikołaj”. Wigilia na stałe już kojarzy nam się z tym świętym, ubranym w czerwono-biały płaszcz, z workiem prezentów, powożącym sanie zaprzężone w renifery. Bo tak właśnie wygląda św. Mikołaj, prawda?

Święty Mikołaj był biskupem Miry na przełomie III i IV wieku. Od młodzieńczych lat wykazywał się cnotliwymi czynami, a cały swój majątek (pochodził z zamożnej rodziny) rozdał potrzebującym. Zgodnie z tradycją Mikołaj m.in. uratował życie niewinnym żołnierzom skazanym na śmierć, podrzucał ubogiemu sąsiadowi przez okno pieniądze na posag dla jego córek, uratował statek przed zatonięciem, uciszył burzę i nakłonił pewnego kapitana by część przewożonego zboża przekazać głodującym, zboże to potem cudownie pojawiło się na nowo w ładowni. Widzimy więc dlaczego św. Mikołaj jest uważany za patrona m.in. żeglarzy, głodujących, panien szukających męża i jeńców. W chrześcijaństwie wschodnim św. Mikołaj ma szczególnie duże znaczenie, jest patronem wielu miast (np. Moskwy i Nowogrodu), ale i całej Rusi. Jego relikwie znajdują się w bazylice we włoskim Bari.

Wspomniana Mira (obecnie Demre) znajduje się na terenach dzisiejszej Turcji – czemu więc zimowy strój i renifery? Gdzie szaty biskupie? Pamiętamy z poprzedniego akapitu, o co chodzi w Świętach pod względem komercji – o pieniądze. Uzbrojeni w tą wiedzę nie będziemy zdziwieni słysząc, że wizerunek Mikołaja w czerwonym stroju powstał jako ilustracja czasopisma, a rozpowszechnił się jako reklama pewnego gazowanego napoju. Renifery dodano po ich pojawieniu się w wierszu dla dzieci, a przeprowadzka do Finlandii nastąpiła w celu zwiększenia ruchu turystycznego.

Dzisiaj, po wiekach zlewania się wizerunku biskupa z Miry z lokalnymi bożkami ze wszystkich stron świata i po solidnej porcji komercji Święta tak jak nigdy przywołują nam przed oczy postać brodatego grubaska, wchodzącego przez komin.

Wszystko z umiarem

Czy komercjalizacja Świąt ma tylko złe oblicze? Nie, bo i w dawaniu sobie podarków nie ma nic złego, cieszenie się na spotkanie przy wigilijnym stole także na pewno nie zaszkodzi. W dzisiejszych czasach ważne jest, by znaleźć umiar. Niech Święta to nie będą tylko prezenty i kolacja w gronie najbliższych, Święty Mikołaj i koncerty w telewizji, ale przede wszystkim okazja do odkrycia w sobie na nowo Chrystusa, pozwolenie na Jego ponowne Narodziny. Na Zachodzie już teraz niestety coraz mniej jest „Merry Christmas”, a coraz więcej „Season’s greetings”…

1 rok temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *