dobrymi szlakami

Dotykające modlitwy

Jacek

Listownie

List – cześć 1
Szanowna Redakcjo

Czekałem na rozmowę o modlitwie. Miałem duże oczekiwania, niestety nie do końca spełnione. Nie chciałbym być odebrany jako ten kto się wymądrza, tylko chce przedstawić moje poszukiwania na ten temat. Oczekiwałem czegoś bardziej od serca, gdyż z niego modlitwa wypływa, żywa, dynamiczna i wciąż poszukująca.
Artykuły były ciekawe choć opisowe – mało na temat potęgi modlitwy, brak t.zw. strategii czyli zaleceń jak się modlić. Ks. Wojtek na wstępie jednak nakazuje – „uklęknij i zawołaj do Boga tak swoimi słowami … „. Zgadza się, ale jakimi słowami skoro jesteśmy nauczeni odmawiać różne modlitwy a nie umiemy przetworzyć naszych myśli w słowa modlitwy. Zastanówmy się – jaki procent modlitwy jest odmawiany przez duchownych w czasie nabożeństw własnymi słowami a jaki jest po prostu czytany z „kartki”. Albo gdy pada polecenie „módlmy się za nas samych” to mamy na to nawet nie całą minutę. Wspominam o tym po to, żeby wyciągnąć wniosek, że mało mamy okazji w kościele, żeby się nauczyć modlić inaczej niż przez utarte regułki.
Pozornie modlitwa nie jest łatwym elementem w życiu wierzącej osoby i bardzo często nawet wśród dorosłych pokutuje odklepywanie regułek i modlitw poznanych przed I-wszą Komunią Św. Dalej przyjmuje się za oczywiste, że każdy z nas już wie jak się modlić i nie wraca się do nauczania dorosłych w celu pogłębienia ich modlitwy.
Chciałbym rozważyć modlitwę z pragmatycznego punktu widzenia, to znaczy ja i modlitwa jako rozwój mojej osobowości i mojego życia, kariery a równolegle do wychwalania Najwyższego. ON nie chce, żeby go wystawiać tylko na piedestale, mamy iść z nim przez życie, czyli na dobre i na złe. A dlaczego nie mamy wybrać więcej tego dobra i prosić Jego o wszystko w celu osiągnięcia udanego życia? Gdyż – „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. [2Tm 1,7] i „Wielkie są dzieła Pana, zgłębiać je mają wszyscy, którzy je miłują” [Ps 111,2] to dlaczego z tych „dzieł” nie skorzystać.
Podstawowym problemem w naszym kościele katolickim jest to, że modlitwa jest przesycona mistycyzmem, egzaltyzmem a mało jest w niej samego „mnie” człowieka i jego życia. Warto zainteresować się modlitwą pod kątem jej skuteczności i odniesienia do dnia codziennego. Kładziemy zbyt duży nacisk na stronę religijną, choć w istocie te dwa aspekty nie są rozłączne. Nie uczy się nas modlitwy jako sposobu wzbogacenia nas samych lecz jako sposobu oddania czci Najwyższemu.
Przykładem mistycznego podejścia do modlitwy jest artykuł „Ogrójec – szkoła modlitwy”. Cały artykuł jest dość górnolotny chociaż na końcu ks. Drzewiecki mówi, że „dzięki modlitwie stajemy się silniejsi” i już widzę ten pierwiastek ludzki w sile modlitwy, a tu ks. Drzewiecki kończy, że modliwa nas „prowadzi do świętości”. Jest to dość abstrakcyjny cel, gdyż w naszej codzienności bliższe jest nam pojęcie miłości, przyjaźni, akceptacji przez innych. Może zamiast tej „świętości” należałoby powiedzieć: „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością.” [1 Tm 6,11] czy też „owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. [Ga 5,22-23a]. „Świętość” zapewne będzie wynikiem tych przymiotów – ale nie każdy sobie uświadamia, jak te przymioty są ważne w naszym dniu codziennym i ilu z nas tak naprawdę o nie prosi.

Księża z racji swojego zawodu często przeskakują etap zastosowania modlitwy właśnie do naszych trosk codziennych i przechodzą na etap modlitwy jako sposobu na „świętość” – a skąd ja “mały szaraczek” mam wiedzieć co to jest ta “świętość”.
Artykuł „Czym jest modlitwa” – statyczny, opisowy, nie wymienia wszystkich składników modlitwy – szkoda, że każdy z tych składników nie został omówiony. Ten ostatni nie wymieniony to wiara w to o co proszę, że się już spełnia, żyć tym i cieszyć się tym, że się spełnia – „Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” [Hbr 11,1]. Bo jaki jest sens prosić o coś bez wiary stwierdzając „a mnie to nigdy nie wychodzi”. Według Ewangelii św. Marka 9,23 „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”. „Według wiary waszej niech wam się stanie” [św. Mateusz 17,20]. Należy zmienić nawyki myślowe, nauczyć się wiary i oczekiwania – podstawowy czynnik powodzenia naszej prośby/modlitwy. Ważne w modlitwie – częściej wyrażajmy naszą wdzięczność Najwyższemu za wszystko co nas otacza a rzadziej prosimy. Natomiast nasza prośba ma być sprecyzowana.
Element wiary nie weźmie się od „wyklepywania zdrowasiek”, wymaga większego wysiłku intelektualnego, regularności i konsekwencji skierowanej na Najwyższego. Dużą pomocą w tym miejscu byłoby czytanie Nowego Testamentu i wyszukanie fragmentów związanych z wiarą. Wiem, że nie jest to łatwe i wymaga czasu. Dobrze jest znaleźć sobie jakieś zdania o wierze i zrobić sobie z nich afirmacje powtarzając je 3 razy np.:
„Wierzę, wierzę wierzę”, „Wierzę, że to się spełni”,
„Z Bogiem wszystko jest możliwe”,
„Boże wiem, że mam sprawny umysł i mogę się wszystkiego nauczyć”,
„Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam” [list do Rzymian 8,31] czyli Gdy Bóg ze mną, któż przeciw mnie,
„Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia” [List św. Pawła do Filipian 4,13] – moja ulubiona afirmacja , gdy gram w tenisa z trudnym partnerem,
„Bóg mnie prowadzi, Bóg mi pomaga”.

13 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *