dobrymi szlakami

Pobożność ludowa

Hubert Mackowiak

Czy da się coś zmienić?

Naszej wierze od lat towarzyszą utarte skojarzenia i ludowa mądrość. Zmienić mentalność ludzi i ich błędne myślenie wcale nie jest łatwo.

Nie mam tu bowiem na myśli dyskusji o wieńcu adwentowym, nowennie przed Bożym Narodzeniem i o żłóbku, o nabożeństwach w okresie Narodzenia Pańskiego, o nabożeństwach związanych z Wielkim Postem (np. Droga Krzyżowa), Triduum paschalnym, okresem wielkanocnym (np. Droga światła, kult Miłosierdzia Bożego, nowenna przed Zesłaniem Ducha Świętego). Są to pewnego rodzaju formy ludowej pobożności, z którymi nie mam zamiaru polemizować. Chciałbym zwrócić uwagę na ,,pobożność ludową” w nieco innym wymiarze. Mam tu przede wszystkim na myśli nieprawidłowe skojarzenia dotyczącej wiary. Jednym z takich błędnych skojarzeń jest podejście przynajmniej części wiernych do obecności relikwii i jej znaczenia. Ta sprawa rozgorzała na dobre w naszym kraju przy okazji śmierci i spodziewanej beatyfikacji Jana Pawła II. Wtedy to nie brakowało głosów, że ,,chociaż” serce (jeśli nie jest możliwe sprowadzenie do kraju całego ciała, powinno spoczywać na Wawelu. Tradycję cięcia świętych na kawałki prawdopodobnie importowaliśmy ze Wschodu. Niestety nieraz ludziom się wydaje, że obecność serca Papieża zapewni naszemu narodowi nadspodziewaną ochronę. Nie wiadomo dlaczego, bowiem obcowanie świętych i życie wieczne nie oznacza, że święty jest obecny tam, gdzie jego szczątki. Wystarczy zejść z poziomu teologii do popularnej religijności (ludowej). Tam bowiem mechanizm myślenia bywa bardzo prosty: jeden święty pomaga na zęby, inny na nogi, a trzeci na płuca. Jedynym, który może zdziałać cuda, jest Pan Bóg. Nie święty sam z siebie, a tym bardziej nie kawałek materiału bądź ciała, który po nim został. Nie dlatego człowiek jest uzdrowiony, że sobie potarł głowę kawałkiem sutanny po Janie Pawle II, tylko dlatego, że za przyczyną Jana Pawła II modli się do Boga o uzdrowienie. Oczywiście dla zwykłego człowieka święty jest bardziej wyobrażalny, niż Pan Bóg, którego wyobrażeń właściwie nie ma. Nie wolno jednak przesadzać, a świętych traktować raczej jako pośredników przed obliczem Boga, a nie cudowne środki na nasze bóle i problemy, które działają ,,tu i teraz”.

Kolejnym błędnym twierdzeniem jest skojarzenie o karze boskiej za wcześniejsze złe postępowanie. Czasami tłumaczymy sobie, kiedy nas spotka coś złego, że to na pewno kara boska. Zwykle jednak nie potrafimy rozgraniczyć zwykłego pecha, który spotyka ludzi i dobrych, i złych od jakiś domniemanych kar boskich. Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że urodzenie dziecka niepełnosprawnego może być swoistą karą boską dla rodziców za ich złe postępowanie i grzechy. To oczywiście też jest bzdurą – Pan Bóg, jak dobrze wiemy, z reguły jest miłosierny i nie chce dla nas nic złego. Czasami bywa, że szczególnie doświadcza niektórych ludzi, jednak nie można tego odbierać tylko i wyłącznie w kategorii kary.

Jako ludzie wierzący powinniśmy unikać chociażby wymienionych złych postępowań. Jesteśmy ludźmi wiary- kierujmy się ewangelią, a nie bezsensownymi zdaniami powtarzanymi przez lata.

14 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *