Nie ukrywam, że gdy po raz pierwszy wybrałam się do szpitala, trochę się stresowałam. Tym bardziej, że nie mam dobrych wspomnień z personelem szpitalnym, który wydawał mi się zawsze zamknięty i zawsze na „nie”.
Po raz pierwszy wchodziłam do szpitala z jedną z wolontariuszek, która była dla mnie bardzo miła. Dokładnie wszystko mi wytłumaczyła, oprowadziła po szpitalu i pokazała wszystko, co powinnam znać. Należę do osób, które zadają wiele pytań, a Gosia cierpliwie i szczegółowo na wszystkie odpowiadała.
Pierwsze pozytywne zaskoczenie przyszło, gdy zobaczyłam jak miłe i otwarte na wolontariuszy są panie pielęgniarki. Jedna z pielęgniarek sama nas „zaczepiła” na korytarzu i przedstawiła nowej mamie w szpitalu. Zawsze, gdy pytałyśmy, czy jest dzisiaj jakiś dzieciaczek, którego możemy odwiedzić, wskazywały życzliwie numer pokoju, do którego warto się udać. Kolejne pozytywne doświadczenie spotkało mnie, gdy po zapoznaniu się z zasadami panującymi w szpitalu, weszłyśmy na sale, gdzie przebywały chore dzieci. Obawiałam się trochę reakcji rodziców, w końcu jestem dla nich obcą osobą. Ale rodzice zareagowali na nasze przyjście bardzo życzliwie, zachęcali swoje dzieci do zabawy z nami. A jeśli dzieci akurat miały gorszy humor i nie chciały się bawić, rodzice zachęcali nas do przyjścia innego dnia.
Bardzo podoba mi się atmosfera panująca w szpitalu – otwartość wszystkich – dzieci, rodziców, personelu na nas, wolontariuszy. Jeśli ktoś nadal ma obawy czy zostać wolontariuszem, to zupełnie niepotrzebnie.
Pierwsze wrażenia z oddziału
szlakami.pl
Więcej w kategorii: Porady