dobrymi szlakami

Dwa słowa o Komunii

Karol Świergosz

Ergo sum

„Ja jestem” – taki napis znajduje się na tabernakulum naszego kościoła – imię Boga. Boga, którego każdy nie mający grzechu ciężkiego może przyjąć do swojego serca podczas Mszy Świętej. Do sposobu przyjmowania Ciała Chrystusa często nie przywiązuje się specjalnej wagi, a to przecież moment o znaczeniu, którego nie można przecenić.


Tak wiele się dziś mówi o powrocie do praktyk starożytnego Kościoła, w tym do Komunii Świętej „na rękę”, która to praktyka została na mocy specjalnego indultu (czyli wyjątku od reguły!) wprowadzona także na terenie archidiecezji poznańskiej. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus łamiąc chleb podawał go uczniom bezpośrednio do ust, co wynikało z panującego na Bliskim Wschodzie zwyczaju (który zresztą przetrwał do dziś). Prawdą jednak jest, że aż do schyłku okresu patrystycznego (czyli VI w.) większość wiernych przyjmowała Komunię Świętą „na rękę”, jednak nie miało to formy aż tak „mechanicznej” jak to zdaje się mieć miejsce obecnie. Trzeba bowiem wiedzieć, że przed przyjęciem Ciała Chrystusa każdy musiał umyć wewnętrzną część dłoni, co więcej – wykonywał głęboki skłon i posługując się prawą(!) a nie lewą dłonią wkładał je do ust. Wewnętrzna część dłoni służyła za patenę komunijną lub korporał (co dotyczyło kobiet, które na swych dłoniach miały obowiązek rozkładania lnianych chust).


Obmycie

Co równie ważne – po przyjęciu Hostii wewnętrzna część dłoni była puryfikowana, czyli obmywana – tak, aby żadna, nawet najmniejsza Cząstka nie została sprofanowana. Ojcowie Kościoła wykazywali bowiem niezwykłą troskę, aby nie doszło do profanacji Komunii Świętej i podkreślali w swoich pismach konieczność zwrócenia uwagi na wszelkie partykuły („okruszki”, które oddzieliły się od Hostii). Czynili to tak znani pisarze chrześcijańscy jak Cyryl Jerozolimski, Tertulian, Orygenes czy św. Hieronim. Kościół coraz bardziej uświadamiał sobie wielkość i wagę obrzędu przyjęcia Komunii Świętej, dlatego począwszy od VI w. Najświętszych Postaci zaczęto udzielać bezpośrednio do ust, co gorąco propagował św. Grzegorz Wielki – papież z przełomu VI i VII w. Synody z IX w. już wyraźnie i jednoznacznie potępiały tych, którzy odrzucali przyjmowanie Komunii Świętej wyłączne do ust. Od VI w. pojawił się też zwyczaj (początkowo wśród mnichów), aby przed przyjęciem Chrystusa padać na twarz i przyklękać. Pięć wieków później taka postawa była już dominująca. Co ciekawe – praktyka przyjmowania Komunii Świętej wyłącznie do ust pojawiła się niemal jednocześnie, a co ważniejsze niezależnie, na Wschodzie i Zachodzie. Wyeliminowano w ten sposób niepokój o to, czy wierni mają czyste ręce, czy przypadkiem nikt nie opuścił konsekrowanej cząstki albo prawidłowo dokonano puryfikacji dłoni. Zadziwiającym musi się tedy wydawać fakt, iż protestanci bardzo szybko odrzucili postawę pokory wobec Hostii, przyjmując już od XVI w. Komunię Świętą stojąc i „na rękę”.

Zobaczyć Pana

Ale właściwie dlaczego Chrystusa należy przyjmować do ust, a nie „na rękę”, skoro wydaje się, że ten drugi sposób wyraża jakby większą świadomość czy dojrzałość. Odpowiedź przynosi Pismo Święte, kiedy mówi o tym, jak kobiety po zobaczeniu Zmartwychwstałego upadły na kolana (Mt 28,9). Na kolana pada też św. Tomasz Apostoł, gdy mówi „Pan mój i Bóg mój”(Łk 24, 52). Przyjmując Komunię Świętą do ust pozwalamy karmić się Chrystusowi jak dziecko, stajemy się wobec Niego zupełnie bezbronni i poddani. Tylko człowiek dorosły karmi się sam. Do postawy najgłębszego szacunku wobec Najświętszych Postaci niech przekonają nas słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty, która przyjmowanie Komunii Świętej „na rękę” uważała za największą słabość współczesnego Kościoła, czy też postawa papieża Benedykta XVI, który udziela Chrystusa jedynie do ust i w postawie klęczącej. Niech w poranek Zmartwychwstania przyjdzie nam refleksja nad tym, czy na pewno w pełni oddajemy szacunek Temu, który Jest.

Zainteresowanych tematem polecam książeczkę Jego Ekscelencji Athanasiusa Schneidera, biskupa pomocniczego Karagandy w Kazachstanie pt. „Dominus est”.

14 lat temu

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *