dobrymi szlakami

Chrzcić czy nie? i inne…

Anna Florkiewicz

Od święta

Znajoma z Kanady, Jaimie, uzmysłowiła mi pewne zjawisko obecne w Polskiej kulturze. Rozmawiałyśmy o wyjeździe na chrzest synka mojej koleżanki. Wspomniałam, że idę tylko na Mszę, bo nie jestem zaproszona na przyjęcie. Na to Jaimie wyraziła zdziwienie, bo w Kanadzie jest inaczej. Na sam obrzęd sakramentalny chrztu zaprasza się tylko najbliższych, natomiast na przyjęcie przychodzą wszyscy chętni. Bowiem dla wielu Kanadyjczycy ten obrzęd byłby niezrozumiały. W naszym kraju takie tradycje jak chrzczenie dzieci, pierwsza Komunia dziecka w drugiej klasie szkoły podstawowej i ślub w kościele są nadal silne. Jakie myślenie za tym stoi? Co sprawia, że rzesze „chrześcijan od święta” są dość liczne?

Chrześcijanie od święta?

Najpierw sprawa zawarcia małżeństwa.

„Przecież ślub tylko w urzędzie stanu cywilnego to będzie obciach skoro nikt z nas nie jest rozwiedziony. Ma być biała suknia, welon, marsz Mendelssohna, a jakże; niech ktoś ładnie zaśpiewa Ale Maria, zapłacimy, nie ma obawy. Ale co za męczarnia, że ksiądz wymaga pójścia do spowiedzi – to już za dużo.”

– czy nie tak myślą co niektórzy.

Kiedy natomiast pojawia się dylemat – ochrzcić dziecko czy nie, jakie czynniki oddziałują na rodziców? Czasem to teść czy babcia nalegają. A przecież nie powinni ingerować w życie małżeństwa swoich dzieci. Ale dla świętego spokoju i dla utrzymania dobrych relacji w rodzinie – rodzice często się zgadzają i zanoszą dziecko do chrztu. Trochę to na siłę i dla utrzymania pozorów, więc z późniejszym wychowaniem dziecka w wierze bywa kiepsko.

Czy nie jest podobnie z pierwszą Komunią świętą? W maju zeszłego roku widziałam billboard reklamujący komputer z hasłem „Prezent na świetną komunię”. Oddaje on dość trafnie mentalność, o której piszę. Bo sercom ludzkim umyka to co święte, a zostaje to, co zewnętrzne – czyli…

obrządek, wymiar społeczny i tradycja.

Może to dlatego, że nie trzeba dziś w Polsce sprawować sakramentów w ukryciu. Nie trzeba się bardzo wysilać, żeby je przyjąć. Niosąc dziecko do chrztu, nie narażamy się na utratę pracy, a cóż dopiero życia. Ale czy ten fenomen „chrześcijan od święta” to tylko problem dla Kościoła? Przecież każdy sakrament jest poprzedzony albo następuje po nim stosowna katecheza. Dla tych, którzy czy to z tradycji, czy to z namowy, przychodzą – dają Bogu okazję, żeby zasiał w ich duszy dobre ziarno. Nigdy nie wiadomo, może kiedyś wyrośnie ono i wyda owoce. Zatem to negatywnego zjawisko braku prawdziwej wiary jest jednak okazją do katechizacji i odnowy. Lepiej jest mieć choćby pretekst, by zacząć mówić o Bogu, niż rozpoczynać ewangelizację od zera, jak to ma często miejsce np. w Kanadzie.

13 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *