Tata czyta z niemowlakiem książeczkę

Zostałem ojcem – radość i ulga

Magdalena Kotecka

O uroki i trudy ojcostwa zapytaliśmy samych ojców.

1. Jakie obawy mieliście, gdy dowiedzieliście się, że Wasze partnerki/żony są w ciąży?

M: O żonę i dziecko byłem spokojny. Może nawet stoicko spokojny. Obawy miałem przede wszystkim finansowe. Jako mąż i przyszły tata chciałem, żeby rodzinie niczego nie brakowało. To ja czuję się najbardziej odpowiedzialny za finanse rodzinne i tu spotkałem się z wieloma niespodziewanymi przeze mnie wydatkami.

K: Najważniejszym dla mnie było, by dziecko urodziło się zdrowe. Martwiłem się również, czy będę w stanie w dzisiejszych czasach wychować ją na dobrego człowieka. Wiem też, że będzie czekać ją na swojej drodze wiele trudnych sytuacji i nie uniknie cierpienia, trudno się z tym pogodzić, ale żyję jednak nadzieją, że tych trudnych sytuacji będzie jak najmniej.

2. Czy okres ciąży był dla Was trudny?

M: Najtrudniejszy był początek. Żona oczywiście przejmowała się czy z dzieckiem wszystko w porządku, czy będzie zdrowe itd. Natomiast od wizyty do wizyty u zaufanego lekarza, nabieraliśmy pewności i w spokoju oczekiwaliśmy na przyjście dziecka.

K: Z mojego punktu widzenia nie był to trudny okres. Wszystkie niedogodności związane z ciążą niestety ponosi kobieta, mężczyzna może jedynie ją w tym wspierać.

3. Przyszłe mamy na pewno dzieliły się z Wami wieloma niepokojami, miewały różne nastroje. Jak sobie z tym radziliście?

M: Chyba każda mama trochę inaczej przechodzi ten 9 miesięczny czas. U mojej żony np. przez 2 pierwsze miesiące nie było żadnych znaków, żeby miało się pojawić dziecko. Niepokoje oczywiście pojawiały się, ale w większości wypadków, wsparcie męża będzie dla kobiety najlepszym sposobem na przetrwanie trudnego okresu. Myślę, że przytulanie, spacery, czy ogólnie pojęte wspólne spędzanie czasu będą dobrymi przykładami.

K: Wszystkie lęki i niepewności były raczej czymś naturalnym, wiedziałem, że prawie każda kobieta ma takie obawy. To naturalne, każda nowa sytuacja w jakiej się znajdujemy najczęściej budzi pewne lęki. Człowiek instynktownie zakłada, że wszystko co najgorsze spotka właśnie jego, ale większość tych rzeczy na pewno się nie wydarzy i nie powinno się patrzeć w czarnych kolorach. Osobiście starałem się zachować zimną krew.

W dzisiejszych czasach ojcowie coraz chętniej wybierają urlop tacierzyński, by na równi z mamą przeżyć z dzieckiem okres niemowlęctwa.

4. Czy uczestniczyliście w przygotowaniach do pojawienia się potomka? W jaki sposób wspieraliście swoje partnerki?

M: Jako mąż, wspierałem żonę słowem i ramieniem w razie potrzeby. Przygotowania wiążą się też z kupnem wielu rzeczy. Specjalne poduszki do karmienia, piłka i mata do ćwiczeń, łóżeczko dla dziecka, to tylko niektóre z rzeczy, za którymi trzeba się rozejrzeć. Wspólne zakupy i planowanie wystroju w pokoiku dla dziecka, mają swoje magiczne momenty. Chodziliśmy także do szkoły rodzenia. Poród, co prawda, zakończył się cesarskim cięciem, ale i tak było warto.

K: Uczestniczyłem w szkole rodzenia, jednak żonie się nie podobały, więc nie namawiałem ją do uczestniczenia w tym programie. Nieustannie wspierałem ją słowem, pomagałem w codziennych czynnościach, by odciążyć ją z obowiązków, chodziłem z nią na wizyty lekarskie, a także starałem się spełniać jej tzw. zachcianki.

5. Co czuliście, gdy dziecko pojawiło się już na świecie?

M: Wow, mam dziecko! Ej. To takie małe i brzydkie. Czy to aby na pewno moje dziecko? Po wyjściu ze szpitala było już lepiej. Każdy by kiepsko wyglądał po 9 miesiącach w wannie. Początkowo, miałem wrażenie, że to za szybko się wszystko dzieje, że to może się śni. W końcu po pewnym czasie do mnie dotarło, że zostałem tatą, a zaczynające pierwsze interakcje z otoczeniem dziecko upewniło mnie w tym. Pierwsze uśmiechy i odgłosy. To było niezwykłe.

K: Radość i trochę ulgę, związaną z tym, że już jest po wszystkim.

6. Czy pomagaliście w codziennych obowiązkach?

M: Żona przeszła cesarskie cięcie i w przeciwieństwie do zwykłego porodu, po tym się długo do siebie dochodzi. Przez pierwsze dwa tygodnie robiłem w domu wszystko i też sporo przy dziecku. Przygotowywałem jedzenie, robiłem pranie, sprzątałem, wynosiłem śmieci, pomagałem żonie przy dziecku. Do tego jeszcze wstawanie w nocy po kilka razy. Każdy facet powinien taki sprawdzian bojowy przejść.

K: Starałem się i nadal staram się. Nauczyłem się wspierać żonę we wszystkim jeszcze zanim pojawiło się dziecko, myślę, że to ważne, by nie skupiać się tylko na tym najtrudniejszym wydawałoby się pierwszym roku, ale przez całe życie iść ręka w rękę. Odciążyć tam gdzie mogę, sprawić przyjemność choćby najdrobniejszą rzeczą. Widok szczęśliwej żony to chyba największy sukces, a przecież szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, a to już tworzy szczęśliwą Rodzinę.

Część 2, kontynuacja rozważań o tym co myśli i czuje młody ojciec

2 lata temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *