Słowo Carpie diem ułożone z rozrzuconych literek

Trochę przyjemności, czyli o hedonizmie słów kilka

Magdalena Kotecka

Hedonizm i hedoniści

Pojęcie hedonizmu według słownika Kopalińskiego to uznanie przyjemności za cel i najwyższe dobro człowieka, główny motyw działania, a unikanie przykrości za warunek szczęścia. Hedoniści natomiast to ludzie aktywnie poszukujący przyjemności, organizujący swoje wybory życiowe wokół działań i relacji, które są przyjemne, nowe i ekscytujące, podtrzymując je, dopóki nie poczują się znudzeni (Zimbardo, Boyd, 2008).

Teorię, która głosi sens życia w szukaniu i doznawaniu przyjemności znano już w IV wieku p.n.e. u Arystypa (ojciec duchowy hedonizmu), zaś wzbogacona została u Epikura, według którego człowiek, oraz sens jego życia ogranicza się do przeżyć, to one stanowią o człowieku, a życie to sekwencja doznań. Filozofie te znalazły swoich naśladowców w XVII I XVIII wieku, jak również w czasach dzisiejszych. Można stwierdzić nawet, że poszliśmy o krok dalej, gdyż w czasach Epikura oczekiwano od młodych filozofów wierności w niektórych cnotach, dziś wielu, nie tylko młodych ludzi, żyje wg zasady „hulaj dusza, piekła nie ma”

Carpe diem!

Od zawsze ludziom towarzyszy poczucie kruchości życia, zdają sobie sprawę, że życie jest ulotne i nie wiadomo jak długo będzie nam dane żyć na tzw. „padole łez”. Stąd przysłowiowy „padół łez” należy trzymać jak najdalej od siebie, zastępując wszystkie przykrości i smutki wszelkiego rodzaju uciechami. Okrzyk carpe diem, oznaczający Chwytaj dzień pochodzi z poezji Horacego, w której pisał „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” ta myśl ma zachęcać człowieka do tego by żył dniem dzisiejszym, nie myślał o tym co wydarzy się kolejnego dnia, miesiąca czy roku. Pracowanie na Zbawienie? To zdecydowanie nie zadanie dla hedonistów. A jeśli po drugiej stronie nic nie ma? Na nic wszelkie starania, poświęcenia czy życie według zasad. Na taką refleksyjność jednak ze strony hedonisty również nie ma co liczyć. Trzymają oni z dala od siebie altruizm i egzystencjalne przemyślenia. Warunkiem szczęścia wg hedonisty jest unikanie cierpienia (również tego psychicznego), a jedyną rzeczą, o którą warto się starać jest przyjemność.

Karnawał cały

Hedoniści satysfakcję z życia osiągają czerpiąc radość ze wszystkiego co sprawia im przyjemność, często nie bacząc na to, czy jest to moralnie akceptowane zachowanie. Żyjąc przyjemnościami i chwilą, usprawiedliwiają się z podejmowanych praktyk i czynów, a tym samym sami napędzają się do kolejnych działań. Życie ma być zabawą, tu nie ma miejsca na ograniczenia czasowe czy moralne. Wszystko jest dozwolone, dla wszystkich. Czasami jednak hedonizm dopuszcza do siebie cierpienie czy raczej poświęcenie, ale tylko w imię osiągnięcia potem jeszcze większej przyjemności i satysfakcji, działa tu myśl „post jest dobry, o ile kończy się karnawałem”. Co to oznacza? Będę pracował, by mieć jeszcze większy dom, najlepszy samochód, będę ćwiczył by mieć piękne, wyrzeźbione ciało.

Portfel z pieniędzmi pomiędzy sztućcami
Dziś hedonizm stał się treścią konsumpcji i praktykowany jest na masową skalę.

Świat nastawiony na konsumpcjonizm

Żyjemy w czasach, kiedy dostępność towarów, dóbr i usług jest w praktyce nieograniczona, ludzie chcą być w posiadaniu wszystkiego, najczęściej wszystkiego tego, co może sprawić przyjemność niezależnie od ceny, jaką trzeba będzie zapłacić. Okazuje się, niestety często, że taką ceną nie jest tylko wartość pieniężna przedmiotu czy usługi, ale trzeba zapłacić dobrami osobistymi, np. utratą własnej godności. Stąd też powiedzenie „zaprzedać duszę diabłu”, czyli zrobić wszystko, żeby osiągnąć dany cel, uciec się do sposobów powszechnie uznawanych za negatywne. Ograniczenia etyczne? Nikt ich nie chce, ani producent ani konsument.

Mieć nad Być

Dzisiejsze koncerny skupiają się na zyskach, chcą sprzedawać, a tym samym zarabiać. W swojej ofercie mają wszystko dla wszystkich (w tym nawet rozrastający się wraz z postępem technologicznym, rynek eugeniczny). Myślenie ludzi nieustannie poddawane jest próbom zmian, tak by ciągle pragnęli więcej i lepiej. Mają być nastawieni na maksymalizację przyjemności, na posiadanie i czerpanie, a ich doznania i wrażliwość są podporządkowywane pod konkretny towar. Dochodzi do zjawisk, w których to rynek dyktuje nam nasze potrzeby i tym samym tworzy naszą tożsamość. Tożsamość, która z prawdziwym „ja” może mieć niewiele wspólnego.

Nie dajmy się zwariować, jak zawsze wybierzmy zdrowy rozsądek i umiar. Nie chodzi o to, żeby przez życie iść specjalnie doszukując się w nim smutku i cierpienia. Korzystajmy z tej myśli „żyj dniem”, ale nie w kontekście „pozwólmy sobie na wszystko”, tylko pełnego refleksji „czy dobrze przeżyłem ten dzień; co dobrego zrobiłem dla drugiej osoby; czy gdyby dziś był mój ostatni dzień życia, jestem na niego gotowy?” Życie każdego człowieka pełne jest małych radości, które stanowią o naszym szczęściu, często są to radości, których nie można kupić za żadne pieniądze ani których nie zaproponuje nam żadna firma – na szczęście!

Rozejrzymy się dookoła siebie, pozwólmy na chwilę zadumy, a może okazać się, że to my posiadamy najwięcej, a szczęście mieszka w naszych domach i w nas samych.

3 lata temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *