poznański stary rynek

Stary Rynek od świtu do świtu

szlakami.pl

Wzajemne, poznańskie poszukiwania


Stary Rynek budzi się ze snu. Służby miejskie porządkują rynek po nocy. Ostatni spóźnieni imprezowicze wracają do domów dość chwiejnym krokiem. Rynek powoli zamiera…

Dominuje niemiecki

Jednak wkrótce budzi się na powrót wraz z pojawieniem się sprzedawców pamiątek, gotujących się na powitanie turystów. Wzdłuż kamienic i na uliczkach wokół ratusza rozkładają oni swoje budki i punkty sprzedaży. Wystawiają stosy pamiątek, które bardziej lub mniej mają się kojarzyć z naszym miastem. Od rozmaitych pocztówek i figurek koziołków rozpoczynając, a na pękach modnych tego lata koralików kończąc. Wkrótce zjawiają się i turyści, dla których to wszystko przygotowane. Głównie spotykamy tu turystów z zagranicy. Wśród kakofonii języków dominuje niemiecki, gdyż to naszych sąsiadów z zachodu jest tu najwięcej. Zwiedzają rynek na własna rękę, a często z przewodnikiem, słuchając o wielonarodowej historii naszego miasta: perle renesansu zaprojektowanej przez Jana Baptystę Quadro z Lugano, pałacu Działyńskich, czy też Bamberce. Czasem spośród grup turystów błyskiem fleshów wyróżnia się ekipa z dalekiego wschodu.

Kwadrans i dłużej

Zbliża się dwunasta, ruch turystyczny osiąga apogeum. Wszyscy zbierają się przed ratuszem i czekają na obowiązkowy punkt programu każdej wycieczki po Poznaniu – koziołki. Tu do zagranicznych i krajowych turystów dołączają dzieci, ze szkół, czy też raczej z półkolonii i Poznańczycy, którzy wybrali Stary Rynek jako miejsce swojego spaceru. Gdy zegar wybija dwunastą słychać odegrany na trąbce hymn, a potem wyłaniają się koziołki. Dzieci odliczają, czy aby na pewno będą się trykać dwanaście razy, niektórzy dorośli z przekąsem zastanawiają się, czy któryś z nich podczas walki nie straci znowu nogi. Piętnaście minut później większości z tych osób na rynku już nie ma.
Ci, którzy pozostali, często decydują się na spędzenie upalnego popołudnia w jednym z ogródków ustawionych przed licznymi pubami. Podobno dodają one sporo uroku. Ogródki na poznańskim rynku to jednak nie tylko piwo. Ciekawym rozwiązaniem jest ten przed barem mlecznym, gdzie można wypić koktajl albo zjeść obiad, podobnie jak w którejś z restauracji. Jednak w tych wczesnopopołudniowych letnich godzinach ruch na Starym Rynku znów zamiera, gdyż w czasie pogody upał jest ciężki do zniesienia. Pozostają tylko klienci ogródków, sprzedawcy pamiątek i nieliczni leniwie się przechadzający turyści. Czasem przemknie tylko przez rynek grupa harcerzy wykonujących jakieś zadanie. Dla osób pracujących na Starym Rynku są to często ciężkie chwile. Gdy pod oknem biura stoi stoisko z pamiątkami, na którym co chwile rozbrzmiewa gwizd świstaka, po paru godzinach jest się na skraju rozstroju nerwowego i wydaje się, że już nic nie może człowieka bardziej irytować.

Wokół pręgierza

Popołudniem rynek znów ożywa. Jest więcej turystów i więcej Poznaniaków. Oryginalne ławeczki, które pojawiają się latem na starym mieście, powoli się zapełniają. Tłumnie robi się zwłaszcza w okolicach pręgierza, który jest chyba najczęstszym miejscem spotkań młodych ludzi w Poznaniu. Czasem widać jak wśród gromadzących się tam ludzi trwają wzajemne poszukiwania znajomych. Niektórzy potrafią się rozmijać nawet przez dziesięć minut. Życie na Starym Rynku toczy się wokół pręgierza tak od około osiemnastej do późnego wieczora. Ludzie przychodzą, spotykają się i udają na imprezy do okolicznych klubów albo siadają w którymś z ogródków, a na ich miejsce przychodzą kolejni. W tym czasie powoli znikają budki z pamiątkami i Stary Rynek szykuje się na całonocną zabawę.
Czasem odbywa się tu jakiś koncert, albo przedstawienie teatralne, czasem ktoś po prostu siedzi i gra na instrumencie, czy to dla przyjemności, czy dla pieniędzy, czy tez zbierając na tani alkohol. W miarę jak robi się późno – rozmowy stają się głośniejsze, a kroki ludzi na Starym Rynku chwiejne. Niektórzy z nich wielokrotnie przemierzają rynek czy to idąc na lepszą zabawę, czy też po prostu nie wiedząc gdzie tej zabawy szukać.
Im dalej w noc, tym bardziej pustoszeją ogródki i okolice. Tak po drugiej-trzeciej tylko zatwardziali imprezowicze pozostają tu, a wszelki ruch kieruje się w stronę Kupca Poznańskiego, gdzie znajduje się przystanek nocnego autobusu. Rynek się wycisza, a po zabawie zostaje, jak co noc, sterta śmieci, z którymi rano będą się musiały uporać służby porządkowe. Powoli zasypia i tak czeka na kolejny świt…

tekst i zdjęcia
Krystian Mierkiewicz

Kliknij i powiększ

7 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *