Praca i bezrobocie – podsumowanie dyskusji

Tomasz Budnikowski

Pomysły socjalne i kapitalne

Czy przyszło nam żyć w warunkach zbliżonych do XIX-wiecznego kapitalizmu, czy jesteśmy skazani na bezrobocie, czy rzeczywiście istnieją instrumenty polityki ekonomicznej mogące przyczynić się do rozwiązania tego problemu, czy osoby pozbawione pracy są same sobie winne? Takie pytania nasuwają się przy lekturze dyskusji, jaka przetoczyła się na łamach Dobrej Nowiny w ostatnich tygodniach.

Niestety
Zainaugurował ją artykuł zatytułowany „Niedola bezrobotnych”. Zgadzając się z jego autorem, kiedy zwraca uwagę na znaczny rozmiar, jakie zjawisko to przyjmuje w naszym kraju, bardzo trudno zgodzić się prezentowaną tezą, jakoby praca należała się każdemu chętnemu do jej podjęcia. Pobrzmiewa tutaj charakterystyczne dla okresu minionego rozumowanie roszczeniowe, które zważywszy na powszechną dla gospodarki centralnie planowanej plenipotencję państwa, było w tych czasach uzasadnione. Dzięki Bogu żyjemy w zupełnie nowej, normalnej rzeczywistości. Jedną z jej cech w sferze gospodarczej jest niestety bezrobocie.
Jest ono obecne we wszystkich krajach o gospodarce rynkowej. Stopień zaś jego nasilenia zależy od skomplikowanego splotu zaszłości historycznych z jednej, a instytucjonalnych rozwiązań z drugiej strony. Analiza zjawiska w świecie pozwala na sformułowanie pewnych ogólnych wniosków odnośnie do możliwości ograniczenia liczby osób, które wbrew swojej woli pozbawione są możliwości legalnego zarobkowania. Jest ona np. w USA od lat niższa niż w krajach Europy Zachodniej, a w szczególności w Niemczech. Przyczyna tych różnic jest stosunkowo prosta i dobrze rozpoznana przez specjalistów z zakresu ekonomiki pracy.
Czynnikiem decydującym o stosunkowo niewielkim zasięgu bezrobocia USA jest jego wysoka elastyczność, czyli możliwie daleko posunięta autonomia partnerów stosunku pracy czyli pracodawcy i pracobiorcy. Nie są oni związani całego szeregu ograniczeniami, które przyczyniają się do spadku zatrudnienia. Należy tu wspomnieć stosunkowo niski poziom ustawowej płacy minimalnej, brak restrykcyjnych uregulowań utrudniających zwolnienie pracownika czy znacznie niższy niż w Europie poziom kosztów towarzyszących płac.

przedsiębiorca

Z pokorą
Bardzo istotną cechą amerykańskiego rynku pracy wpływającą na ograniczenie bezrobocia jest znaczne rozwarstwienie płac, w tym występowanie znacznej liczby ludzi zadowalających się stosunkowo niskimi płacami. Dzieje się tak m.in. dlatego, że w odróżnieniu od rozwiązań przyjętych w większości państw starej Unii Europejskiej, poziom zasiłków z tytułu bezrobocia jest tu stosunkowo niewysoki, a okres ich przysługiwania krótki. Ma to jednak, wbrew pozorom, pozytywny wpływ na ograniczenie rozmiarów bezrobocia. Brak bowiem ustawowej konieczności zagwarantowania znaczniejszego zasiłku z tytułu bezrobocia oznacza, że koszty osobowe w USA są w znacznie mniejszym stopniu niż w Europie obciążone dodatkowymi narzutami. Obniżenie kosztów zaś związanych z zatrudnieniem w bardzo istotny sposób zwiększa gotowość pracodawcy do zatrudnienia dodatkowych pracowników.
Rozwiązania zaś przyjęte w kontynentalnej Europie, a w szczególności w Republice Federalnej Niemiec obciążone są daleko posuniętym stopniem uregulowania sytuacji na rynku pracy. Pozbawienie go elastyczności z jednej strony i stosunkowo dobre uposażenie osób bezrobotnych z drugiej sprawiają, że poziom bezrobocia jest tutaj zdecydowanie wyższy od tego, jaki obserwujemy w USA. Nic więc dziwnego, że RFN jest w tej chwili w trakcie niemalże rewolucyjnych zmian przyjętych w tym zakresie rozwiązań. Zmierzają one przede wszystkim do uelastycznienia rynku pracy.
Przedstawione porównanie sytuacji, jaka w dziedzinie bezrobocia występuje w USA z jednej strony i Europie zachodniej z drugiej winna być przydatna zarówno dla analizy sytuacji w naszym kraju jak i do znalezienia prób wyjścia z panującego impasu. Trzeba przy tym zdać sobie sprawę, że analiza refleksji teoretycznej nad problemem bezrobocia pozwala zauważyć brak jednoznacznych, zweryfikowanych w praktyce metod zwalczania bezrobocia. Musi to przyznać z pokorą każdy uczciwy ekonomista.

Normalne
Przyzwyczajeni do życia w warunkach gospodarki centralnie planowanej zapominamy często, że gospodarka rynkowa rządzi się swoimi prawami na co bardzo słusznie zwrócił uwagę zabierający głos w dyskusji Piotr Długiewicz (DN 41). Jedną zaś z jej podstawowych zasad jest kierowanie się przez decydentów racjonalnym rachunkiem kosztów. Winien on w jednakowym stopniu uwzględniać koszty rzeczowe jak i osobowe. Trudno np. oczekiwać od pracodawcy, aby w swoich decyzjach kierował się względami społecznymi i pomijał koszty. Chęć zwiększenia zatrudnienia za wszelką cenę może bowiem w konsekwencji oznaczać wzrost poziomu kosztów, co poprzez spadek konkurencyjności przedsiębiorstwa musi pociągnąć za sobą spadek sprzedaży i nieuchronną konieczność zwolnień pracowniczych.
Ale to już było. Okres pełnego, nie liczącego się z kosztami pełnego zatrudnienia trwał w Polsce 44, czyli o 44 lata za długo. Stąd też dziwić musi pełna rozrzewnienia konstatacja Eugeniusza Kłopockiego (DN 43), iż jedynie w krajach komunistycznych nie ma bezrobocia. W następnym zdaniu pisze on jednak, że kraje te „nie radzą sobie z trudnościami dostatecznej produktywności”. Szkoda, że pisząc to, nie dostrzega przyczyny tych kłopotów, jaką jest nadmierne zatrudnienie, czyli po prostu ukryte bezrobocie.
Kiedyś mówiono, że różnica między kapitalizmem a socjalizmem polega na tym, że ten pierwszy popełnia błędy socjalne, ale drugi kapitalne. Znaczny odsetek osób, które wbrew swojej woli pozbawione są możliwości legalnego zarobkowania jest bez wątpienia największą bolączką rozwiniętych gospodarczo społeczeństw. I jakby to cynicznie nie brzmiało, w teorii ekonomii uważa się, niewielkie, bo wynoszące ca 3 % bezrobocie za normalne na obecnym etapie rozwoju społecznego. Do jego występowania przyczyniają się takie okoliczności jak strukturalne niedopasowanie podaży i popytu na rynku pracy, ograniczona mobilność siły roboczej oraz występowanie pewnego odsetka osób, które nie wyrażają jakiejkolwiek chęci podjęcia pracy.

Indeksy
Czynnikiem, który pozwala w istotny sposób ograniczyć niebezpieczeństwo utraty pracy bądź zwiększyć szanse znalezienia stałej pracy jest odpowiedni poziom wykształcenia. Wprawdzie dyplom ukończenia uczelni wyższej nie jest już gwarantem znalezienia pracy, to mam nadzieję, że ogranicza on w istotny sposób podatność na populistyczne hasła tych autorów, którzy podają złote recepty pozwalające na zwalczanie bezrobocia. Takim panaceum nie jest na pewno również wspomniana przez jednego z uczestników dyskusji teoria C.H. Douglasa. Gdyby było inaczej, to z jego wskazań skorzystałaby już dawno polityka ekonomiczna. Powodzenie bowiem w zwalczaniu bezrobocia jest wszak gwarancją sukcesu wyborczego każdej partii politycznej.
Uczciwy, badający skomplikowaną problematykę rynku pracy, ekonomista musi po prostu przyznać, że współczesna refleksja teoretyczna nie jest w stanie dostarczyć polityce ekonomicznej w pełni efektywnych instrumentów zwalczania masowego bezrobocia. Odmienne opinie mogą pochodzić jedynie od osób powierzchownie znających tę problematykę lub też różnego autoramentu populistów.

Tomasz Budnikowski

jest prof. Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Zajmuje się gospodarką Niemiec i Unii Europejskiej, rynkiem pracy i katolicką nauką społeczną. Jest autorem książki „Bezrobocie na świecie i w Polsce”, Poznań 2002.

 

8 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *