Recenzja filmu „Żyć w pokoju”

Weronika Pawelczyk

Do granic przyzwoitości

„Żyć w pokoju” to film, który wprowadza widza w nieszczęśliwy i osamotniony świat starszej kobiety. Trawiona wspomnieniami i dawno utraconym szczęściem, chorobliwie zaborcza nie potrafi dać kochanemu synowi wolności. Absorbująca go do granic przyzwoitości wymaga od niego ciągłej obecności. Skupiając się wyłącznie na sobie nie dostrzega jego problemów i tego, jak destrukcyjnie wpływa na jego małżeństwo i życie zawodowe.
Zgryźliwa i zła na wszystko nie potrafi zaakceptować we własnym domu obecności pomocy domowej, którą wynajmuje dla niej syn, by w domu nie czuła się sama. Dziewczyny szybko rezygnują z pracy u staruszki albo ona sama je zwalnia, snując niestworzone historie i mnożąc bezpodstawne oskarżenia.
Wszystko jednak się zmienia, gdy Dong przyprowadza do domu swojej matki młodziutką, pochodzącą z wioski Shanmei. Ta nie tylko potrafi wybaczyć jej trudny charakter i bolesne docinki, ale uczy ją na nowo żyć i odnajduje w niej przyjaciela, sama tęskniąc rozpaczliwie za rodzinnym domem. Dzięki niej staruszka odnajduje w sobie wewnętrzny pokój, który daje jej odwagę, by dokonać najdramatyczniejszego wyboru w jej życiu.
„Żyć w pokoju” to obraz niezwykle prawdziwy i poruszający.

Film wyświetlono w ramach „II Przeglądu Filmów Chińskich” w kinie Rialto.
Żyć w pokoju („An Ju”), reż. Bingliu Hu, Chiny 1997.

7 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *