Dzień niepełnosprawnych

szlakami.pl

Rozmawiamy z Haliną Kalicką, która od 52 lat porusza się na wózku inwalidzkim.

Niepełnosprawność… po tylu latach pogodziłam się z nią. Znoszę ją jak mogę, pogodnie i z uśmiechem na ustach.

Najtrudniej jest… kiedy są chwile załamania. Gdy zadaję sobie pytanie „dlaczego ja, a nie kto inny?”. Wtedy mówię sobie, że muszę dalej z tym żyć i się pogodzić, bo widocznie tak miało być.

Gdyby nie choroba… byłabym na pewno lekarzem, o czym marzyłam od samego dzieciństwa, kiedy miałam nadzieję, że będę chodzić, będę zdrowa i będę się uczyć.

Najważniejsze w życiu… dla mnie jest to, aby udowodnić innym, nie tylko chorym i na wózkach, ale też zdrowym, że mimo wszystko warto żyć z pogodą ducha.

Czas… staram się go nie marnować. Stale coś robię. Czytam, śpiewam w zespole, kiedyś pisałam wiersze. Mam męża, z którym mogę porozmawiać i się pokłócić.

Pomoc innych… mnie nie krępuje. Wierzę w to, że jest ona z serca, a nie z litości i łaski.

Boję się… bólu, którego nie mogę znieść i którego nie da się przetrwać bez leków.

Łzy… wypłakuję w poduszkę.

Śmierć… w tej chwili się jej nie obawiam. Po śmierci mojej matki czekam na śmierć w każdej chwili, bo ona przychodzi znienacka.

W niebie… będę chodziła. Będę miała weselsze życie niż tutaj, spokojniejsze i pełne radości. Tam nie będzie smutku i łez.

Wiara… jest dla mnie wszystkim. To ona mnie trzyma przy życiu i pomaga w noszeniu jego ciężaru.

Jestem dumna… że bez niczyjej pomocy nauczyłam się pisać. Nie piszę tak jak zdrowa osoba, ale piszę.

Radość… sprawiają mi młodzi ludzie, których spotykam. Wnoszą oni w moje życie uśmiech i wiarę w Boga. Dzięki nim czuję się młodsza niż jestem w rzeczywistości.

Uczę innych… cierpliwości i innego spojrzenia na życie.

7 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *