maria magdalena film

Czat z… Marią Magdaleną!

matebe

Pierwszy świadek!

Na naszym czacie gościmy dziś, raptem kilka dni po niesamowitych wydarzeniach, jakie miały miejsce w Jerozolimie, Marię Magdalenę, jedyną z niewiast, którym po zmartwychwstaniu ukazał się Jezus, który w istocie był naszym Mesjaszem!

~Alfar: Nie czujesz rozpaczy, pewnego rodzaju rozczarowania, że tak to się wszystko skończyło? 🙁
Maria Magdalena: Wyobrażasz sobie, co wtedy czułam, jak to przeżywałam? Być może masz podobne doświadczenie – choroba, krzywda kogoś bliskiego… Kochasz go, wiesz jakim jest dobrym człowiekiem i nie możesz mu pomóc… Żyłam Jego słowami głoszącymi Królestwo Niebieskie. Żyłam w prawdzie i prawdą, służyłam Mu pokornie no i… czułam się bezpieczna Chodziłam za Jezusem 3 lata, a teraz On nie żyje… Nie mogło być inaczej… Ta bezradność, spoglądanie na umierającego Jezusa i zwyczajna ludzka niemoc.

~Bożydar: Ciągle próbuję to sobie wyobrazić. Widzę Ciebie, najpierw dręczoną przez złe duchy i odepchniętą przez wszystkich, okrytą wstydem, który utrudniał Ci normalne życie – jak z tego wszystkiego zdołałaś się wykaraskać?
MM: Tak to właśnie wyglądało, dopóki nagle na swojej drodze nie spotykałam Jezusa i moje życie nie zaliczyło obrotu o 180 stopni. Jezus był dla mnie pierwszą osobą, która spojrzała na mnie z wiarą, z szacunkiem, a nade wszystko z miłością… Wywrócił do góry nogami cały mój świat wypełniając go całkowicie – był Mistrzem i Przyjacielem, zdecydowanie.

~Elizeusz: Jak wyglądało Twoje życie chwilę po śmierci Mistrza?
MM: Przeżyłam to i zaświadczam, stałam pod krzyżem z Jego Matką, wylałyśmy morze łez. Drętwiałyśmy obie z żałości i boleści, los jednak musiał się wypełnić…

Pora_niona: Czy potrafisz powiedzieć, co wtedy czułaś?
MM: Na własne oczy widziałam jak Józef z Arymatei złożył ciało Jezusa w grobie i zatoczył kamień… Nie spałam praktycznie całą noc – obudzona nad ranem po nerwowej drzemce jedynie tego pożałowałam – KAŻDY senny koszmar był lepszy od tamtej rzeczywistości… Dopiero wtedy do mnie wszystko dotarło, starałam się w tym wszystkim odnaleźć…

Sobota była dla mnie najbardziej przygnębiającym dniem, jaki tylko mogłam sobie wyobrazić – rozpacz i beznadzieję dzieliłam wraz z innymi uczniami. Wszystkie nasze nadzieje, plany wtedy runęły – pogrzebane zostały razem z Jezusem.

izolda : Czy przeczuwałaś zbliżający się cud?
MM: Kiedy nadeszła kolejna noc, a sen nie przychodził… obudziłam się jeszcze przed świtem. Poranek jakby zupełnie podobny do poprzedniego. Zanim jeszcze otworzyłam oczy, znów dopadła mnie ta paląca świadomość, że Jezus nie żyje… Nie wiedziałam co ze sobą zrobić – chciałam przynajmniej ciało Jezusa zobaczyć i namaścić.

pomocny_ezdrasz: Czy Jezus zostawił jakąkolwiek wskazówkę co do tego, co ma się z nim stać po dwóch dniach?
MM: Jezus mówił kilkakrotnie o Zmartwychwstaniu, jednak w głowie cały czas miałam ludzką podłość, która zawiodła Jezusa na krzyż. Nie zostawiłam sobie w głowie ani krzty miejsca na jakąś pozytywną myśl.

Niewyspany02: Pusty grób – zaskoczenie, zgroza, że także szczątki miały zostać rozgrabione? Pamiętam niedzielę – sam spałem dość niespokojnie, był chłodny wiosenny poranek…
MM: Stałam sama pośrodku ogrodu, przy pustym grobie i płakałam… Sprowadziłam Piotr i Jana, będąc cały czas przestraszoną pustym grobem. Oni weszli do środka i uwierzyli. Tymczasem ja zaglądając do środka ja zobaczyłam dwóch aniołów, w żaden jednak sposób nie rozpoznałam żadnego z nich. Nie wyglądali oni jednak na stronników Arcykapłana czy Piłata, co ewidentnie wlewało pewną nadzieję w serce. Żeby cokolwiek wtedy poczuć, nie można było mieć jednak oczu pełnych łez, a serca wypełnionego bólem…

Pewna_siebie: Jak to się stało, że przemówiła w Tobie wiara? Widziałaś Go wtedy?
MM: Tak… Chociaż z początku pomyślałam, że to ogrodnik, to wystarczyło wypowiedzenie przez niego mojego imienia, by wiedzieć, że to naprawdę On, Jezus!!! Zawsze robił to tak, że potrafił wyrwać mnie z otchłani beznadziei, cierpienia, bólu, zła… Wiedziałam wtedy… powstał z martwych!

Melchizedeka12: Tempo, w jakim cała ta nowina rozniosła się po świecie, bardzo mnie zaskoczyła, z kim najpierw zechciałaś się podzielić widokiem z tej pamiętnej niedzieli?
MM: Bałam się reakcji…, wcale nie przyszło mi łatwo – poza całym tym entuzjazmem, który gdzieś tam w środku był, miałam świadomość, że z powodu wcześniejszej choroby mogłam zostać poczytana za osobę mającą nawrót choroby, szczególnie, że po tym jak Ten, który mnie uleczył w tak tragiczny sposób pożegnał się ze światem…

Ezdrasz19: Co jest główna przyczyną, że jesteśmy tak daleko od Boga Mario Magdaleno? Pozwól postawić siebie jako drogowskaz, który mógłby poprowadzić mnie ścieżkami wiary w obliczu tego, co się ostatnio dokonało…
MM: Z każdym dniem rosło we mnie przekonanie, że Mesjasz, nie będzie taki, jak sobie go wyobrażał naród, który został przez niego wybrany… Dla mnie Jezus był kimś, kto odważył się stanąć po mojej stronie, ktoś dzięki któremu odzyskałam wiarę we własną wartość i ludzi – właśnie w ten sposób powinno to działać! Przyczyną oddalająca nas od Jezusa jest więc wstyd, prawdziwy lęk przed ukazaniem naszej miłości do Jezusa, naszej wiary. Wstydzimy się przyznać do tego, że jesteśmy wierzącymi. Zawsze chodzi też o to, czego i mnie osobiście nauczył Mistrz – czystość serca, a także czystość ofiarowania siebie drugiemu człowiekowi.

Bógwybawia: Widać w tym wszystkim co mówisz olbrzymie świadectwo… 🙂
MM: Jak najbardziej! Mam wielką ochotę świadczyć, bo czuję, że tamto wtedy moje z Jezusem spotkanie przemieniło na zawsze nie tylko mnie! Jezus mówi do Ciebie, wypowiada nad Tobą Twoje imię, aby wyrwać Cię z Twojej otchłani cierpienia, niewiary, grzechu… Słyszysz? Otwórz więc swoje uszy i serce i rzuć się w Jego ramiona z radosnym okrzykiem!

pelNaNadziei: Czy masz wrażenie, że konsekwencje tego wszystkiego, czego mogliśmy w ostatnim czasie doświadczyć jest czymś absolutnie niesamowite, co trwać będzie przez wieki?
MM: Tak też i mnie się wydaje – wszyscy ludzie, także Ty możesz zobaczyć siebie właśnie wtedy, przed tamtym grobem. Chciałabym bardzo, żeby świadectwo trwało przez wieki i nadawało zupełnie nowy sens życiu tysięcy ludzi. Chwała Zmartwychwstałego trwa dzisiaj szczególnie, podobnie jak i Jego miłość do każdego człowieka!

Joachima : Jakie plany na teraz?
MM: Mam w planach udać się spory kawałek na północ, gdzie wraz z apostołami chciałabym głosić o tych wydarzeniach. Wydaje się, że w każdym z nas, mimo złamania odbudowała się w końcu nadzieja, że to nie koniec, a dopiero początek naszej misji. Nie ma w końcu na co czekać!

Niech nasze zamyślenie przybliży nas do spotkania z Jezusem. Niech Jego zmartwychwstanie będzie w nas faktem niezaprzeczalnym!

Dzięki za dziś!

matebe

6 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *