Jak podaje Jan w ewangelii – gdy Jezus przyszedł wieczorem do was, apostołów zgromadzonych w domu powiedziałeś : „Jeżeli nie zobaczę na rękach Jego śladów gwoździ, nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, a ręki mojej do Jego boku – nie uwierzę”.
To był mój błąd – delikatnie mówiąc. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że wielu myślało podobnie jak ja, a wielu do dziś nie może w to uwierzyć
No tak, ale oni NIE WIDZIELI Jezusa!
Wiem i przyznaję się do winy. Ale proszę zrozumieć – myśleliśmy, że nasz Mistrz nie żyje, wszystko to czym żyliśmy się skończyło, na dodatek nie rozumieliśmy proroctwa, które spełniło się na naszych oczach.
Tego wieczora byłem wyczerpany fizycznie i psychicznie. Gdy zobaczyłem Jezusa nie mogłem uwierzyć, że to on. Nie mogłem uwierzyć w aż takie szczęście!
I co było potem?
No cóż – ewangelista Jan opisuje to dokładnie. Chyba na przestrogę dla innych.
Jezus powiedział, że jeżeli nie wierzę, to mam dotknąć jego ran. Jeżeli dobrze pamiętam powiedział tez: „ Uwierzyłeś, ponieważ mnie zobaczyłeś. Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, to jednak uwierzyli”. Tak szczęściarze z tych, co nie widzieli, a uwierzyli.
Ewangelia podaje również, że Jezus uczynił na waszych oczach jeszcze wiele znaków na waszych oczach…
Tak było. Uwierzyliśmy wszyscy. Bo jak potem rozgłaszać Dobrą Nowinę samemu nie wierząc?