dobrymi szlakami

Świętymi bądźcie!

Ryszard Dezor

W Pierwszym Liście świętego Piotra Apostoła znajdujemy dziwne wezwanie Boże: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty!” (1, 16). – Czy jesteśmy w stanie sprostać należycie temu wezwaniu?

Ze wzywaniem nas, ludzi grzesznych i bardzo niedoskonałych, do świętości na wzór Świętego (albo raczej dlatego, że Bóg – nasz Ojciec – jest Święty) spotykamy się już w Pierwszym Przymierzu (patrz: Kpł 11, 44; 19, 2). Zwykle nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaka głębia Tajemnicy kryje się za tymi słowami. Jednakże warto zastanowić się nad tym, co one oznaczają i konsekwentnie wyciągnąć pełne wnioski, jakie z nich wynikają.

Na czym polega Świętość Boga?

Pomyślmy najpierw nad istotą Świętości Bożej. – Na czym ona, w gruncie rzeczy, polega? Dlaczego Bóg jest Święty? – Wbrew pozorom, odpowiedź na tego rodzaju pytania jest stosunkowo prosta. Bóg jest Święty dlatego, że jest Miłością (patrz: 1 J 4, 8. 16). I rzeczywiście, nie ma nic świętszego niż Boża Miłość, która nie tylko ogarnia każdego człowieka, lecz nawet potrafi ofiarować się człowiekowi do samego końca, do osiągnięcia ostatecznego celu i oddać na straszną śmierć samego Syna Jednorodzonego, dla Zbawienia rodzaju ludzkiego.

Nieskończoność Miłości Bożej

Jednakże wielkość Miłości Bożej nieskończenie przerasta przecież wszelkie wyobrażenia człowiecze, a zwłaszcza praktyczne możliwości wcielania Jej w życie doczesne. Najdoskonalsze wysiłki człowieka na tej ziemi, idące w tym kierunku, nigdy nie będą w stanie osiągnąć poziomu porównywalnego z niezmierzoną wielkością Miłowania Bożego. Realna perspektywa takiej zdolności rysuje się dopiero w życiu wiecznym, gdy staniemy bezpośrednio przed Obliczem Bożym, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest (1 J 3, 2) i będziemy mogli wówczas oglądać Go twarzą w twarz (1 Kor 13, 12). – Ale Bóg wzywa nas wszakże do świętości już teraz. Nie każe nam czekać aż wrócimy do Jego Domu. Jakżeż tedy zdobyć się potrafimy na realizowanie takiego powołania szczytnego?

Możliwości człowieka w realizowaniu miłowania

Skoro budzą się w nas poważne obawy, czy ów „wiatr” Boży nie jest zbyt silny na naszą „wełnę”, zwróćmy uwagę naszą na to, że Bóg – nasz Ojciec Nieskończenie Dobry – nigdy nie domaga się od nas niczego, co mogłoby przekroczyć nasze siły (1 Kor 10, 13). Nawet wówczas, gdy pozwala nas doświadczać, a tym bardziej wtedy, gdy stawia nam swoje wymagania. On dobrze wie, jakim potencjałem sił dysponujemy aktualnie i zawsze dostosowuje swoje wskazania do naszych realnych możliwości. Dlatego też i w tym przypadku możemy być zupełnie pewni, że zdołamy wykonać to, czego On się od nas spodziewa, jeżeli tylko wykorzystamy gorliwie wszelkie łaski, którymi nas On sam w tym zakresie obdarza.

Droga nieustającego kierowania się ku Miłości

Jakżeż zatem winna wyglądać prawidłowa droga naszego realizowania doczesnej świętości poprzez naśladowanie Miłości Bożej? – Zdając sobie doskonale sprawę z tego, że nasze kroki ku Niej są – i zawsze będą w tym życiu – wobec Niej nader mikroskopijne, nigdy nie zapominajmy, iż tylko uparte dążenie do Niej, mimo wszelkich trudności wewnętrznych, oporów zewnętrznych i rozmaitych upadków bolesnych, ma niezbywalny sens i wyłącznie ono liczy się w Bożych oczach jako właściwy wskaźnik naszego wzrastania we świętości. Wtedy to nawet ewentualne odchylenia nasze od wytyczonego kierunku nie będą stanowiły tragedii, jeśli tylko wrócimy – możliwie jak najszybciej – na właściwą drogę i zawsze będziemy pilnowali się, by z niej nie zboczyć.

13 lat temu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *