Spienione krawędzie butelki. Chłód i ożywcza woń słodu przechodzą przez gardło przywodząc na myśl tylko i wyłącznie jedno. Tajlandzki trunek, wyprodukowany na zamówienie Niemców, piwo Singha smakuje równie dobrze jak falafel, który serwuje mi Arab na Alt Köpenick – ulicy na malowniczej wyspie, nietkniętej przez NRD-owską manię stawiania socrealistycznych klocków.
Ratusz góruje nad starym miastem, niegdyś autonomicznej osady założonej przez Słowian następnie pożartej przez ekspansję Brandenburczyków by w końcu w 1920 roku wejść w skład wielkiego Berlina, który przyniesie miasteczku tramwaj prowadzący do klasycystycznego zamku i kontakt z S-Bahnem.
Budowla była świadkiem niebywale zuchwałych występków. 1906 rok. Pewien szewc postanowił w przebraniu pruskiego oficera skonfiskować miejską kasę a następnie pojmać burmistrza. Sztuka się udała. Pruska policja wiele miesięcy szukała sprawcy… Zielone klinkierowe elementy ceglanej fasady muszą pamiętać ten niefart administracji, z którego naśmiewał się podobno sam cesarz Wilhelm II. Dziś prawa w Köpenick broni niedźwiedź, symbol Berlina umiejscowiony w witrażowej formie na klatce schodowej ratusza.
Struktura miasta się nie zmieniła. Szprewa nadal połyka Dahme nie pozostawiając jej szans przeżycia. Nurty krzyżują się a motorówki zostawiają białe ślady na falach zlewających się wód. Parostatek-restauracja zaprasza turystów. Łodzie na wodzie służą za sezonowe mieszkania. Idylla. Tramwaj mocno skręca w prawo na zielonkawym moście. Po lewej wielki bank ze strzelistym neobarokowym hełmem.
Dalej w linii prostej kościół ewangelicki pierwotnie z XIII w. odbudowany po zniszczeniu w 1843 roku.
Trójnawowy prostokąt, gdzie chór oplata trzy ściany świątyni, ambona jest usytułowana na wysokości balustrady. Zimno i przyjemny chłód pozwalają na chwilę medytacji.
Berlin słynie z magii. Na dworcu Charlottenburg jakaś tajemnicza postać na impresjonistycznym tle oczekuje na transport w nieznane a zegar peronu 1/2 na diagonalnej osi ma tarczę księżyca.
Gorączka sobotniej nocy dopada młode Niemki. Jedna z nich zgubiła stanik, może na widok swojego idola. Warschauerstr. nocą.
Najlepiej wsiąść w metro udać się w podróż do krainy podziemnych światów równoległych. Turkus, safari blue atakują oczy mieszając się z ciemną zielenią.
Heidebergerplatz. Metro U3 na Krumme Lanke. Berlin 1913 miał szyk i klasę. Wysokie sklepienie podparte na potężnych łukach przywodzi na myśl najświetniejsze czasy baroku.
Środek transportu miał wprowadzać w świat sztuki i minionych epok. W plafonach stacji historia miasta Heidelberg oraz jego jednego z najświetniejszych na świecie uniwersytetu. Metro zakręca na peronie i szykuje się do startu w kierunku Centrum.
Nawet pruska cegła na podcieniach Oberbaumbrücke potrafi stworzyć ramkę dla murali. Crazy frog w bling-bling wita młodych germanińskich i nie tylko juppie na drodze ku zarobkom na Śląskiej.
Miasto zasypia w psychodelicznym tańcu. Pobazgrany S-Bahn wiezie poprzez uciekającą czasoprzestrzeń. Einstein coś twierdził o materii i czasie, że on się deformuje – myślę robiąc zdjęcie. Kto jest wewnątrz a kto na zewnątrz?
Berlin szybko nie wypuszcza z rąk. To miasto potrafi obezwładnić zmysły. Wchłania umysł.
Coaching życiowy koncentruje się wokół realizacji celów osobistych uczestnika. Jest to metoda pracy, z której…
Obecnie kremacja jako forma pochówku zyskuje na popularności. Trend ten ma to kilka przyczyn. Kremacja…
Kremacja jest coraz częściej praktykowanym sposobem pochówku, obok tradycyjnego pogrzebu. Spopielenie może nastąpić wyłącznie po…
Coraz większa świadomość na temat tego, jak działa nasze środowisko i czego potrzebuje, pozwala na…
Kiedy stajemy przed koniecznością pochówku naszych bliskich lub rozważając swój własny pochówek w przyszłości, niejednokrotnie…
Od czego zacząć planowanie ślubu? Planowanie ślubu warto zacząć od wyznaczenia daty oraz budżetu. Kwotę,…